Ostatnio w modzie jest wydanie własnej książki w formie self publishingu, czyli wydanie własnym nakładem. Początkowo myślałem o tradycyjnym rozwiązaniu za pośrednictwem wydawnictwa, jednak po troszeczkę głębszym przemyśleniu zdecydowałem, że podejmę się wyzwaniu i samemu wydam książkę.
Dla niewtajemniczonych: moją książkę znajdziesz w sklepie do którego przejdziesz klikając na poniższe zdjęcie lub tytuł książki: "
Giełda, inwestycje, trading".
Patrząc po niektórych przykładach droga self publishingu może przynieść ładny pieniądz, jednak dla mnie kwestia finansowa nie odgrywała roli. Zależało mi tylko na pokryciu kosztów, a zyski ze sprzedaży niemal w całości przeznaczam na dobre cele.
Kiedy zaczynałem przygodę z pisaniem, absolutnie nie zdawałem sobie sprawy w co ja się tu pakuję. Myślałem, że po przelaniu moich myśli na papier praca nad książką już będzie ukończona, ale jak się później okazało to był dopiero początek. Z dzisiejszego ujęcia bardzo się cieszę, że zdecydowałem się na self publishing, po drodze oczywiście było wiele przeszkód i popełnionych błędów, ale zdobyte w tej dziedzinie doświadczenie, było tego warte.
KOSZTY SAMODZIELNEGO WYDANIA KSIĄŻKI
Oprócz poświęconego czasu (ponad pół roku pisania) doszło mnóstwo kosztów. Drukowanie i wysyłka to tylko ułamek całego nakładu finansowego, do tego dochodzi jeszcze redakcja korekta po redakcji, skład, korekta po składzie, grafika, projekt okładki, prawnik, no i jakoś te książki muszę jeszcze zaoferować - czyli do tego jeszcze dochodzi koszt związany z przygotowaniem sklepu w tym: hosting, dwie domeny (at-trader.pl oraz pamietnikgieldowy.pl), certyfikat SSL, przygotowanie do afiliacji, mailing itd.
Sumarycznie za wydanie książki musiałem zapłacić ponad 20 000 zł. Dużo? Mało? Nie bardzo mam porównanie, ale myślę że z wiedzą jaką w trakcie realizacji projektu zdobywałem, wydanie tej samej książki kosztowałoby mnie dzisiaj kilka tysięcy złotych mniej.
WSPÓŁPRACA Z OSOBAMI, KTÓRE UMOŻLIWIŁY WYDANIE KSIĄŻKI
Kiedy zakończyłem pisanie, rozglądnąłem się po kilku wydawnictwach. Jedne zaproponowały mi całkowite przejęcie kosztów w zamian za oddanie znaczącej części zysków, drugie zaoferowały podzielenie się kosztami wydania, ale również i w takim przypadku miałbym oddać większą część zysków, jeszcze inne wydawnictwa zaproponowały, że całość samemu opłacę w zamian za pomoc w wydaniu - również w takim przypadku miałbym oddać większą część zysków ze sprzedaży. Zaoferowane modele współpracy były bardzo różne i jak na przyjęcie książki od autora debiutującego uważam, że były one fair. Moim jedynym argumentem do tego, aby wydać moją książkę był blog, którego w tamtym czasie odwiedzało ok 30 000 osób miesięcznie (dzisiaj ok. 40 000).
Oddanie tak dużej części zysków nie bardzo mi "smakowało", więc przy pomocy jednej osoby z wydawnictwa, która dała mi kontakty do osób, które pomogą w kolejnych etapach, rozpocząłem samodzielną pracę nad wydaniem książki.
Współpraca z każdą osobą przebiegła bardzo przyjemnie. Oczywiście po drodze pojawiało się mnóstwo przeszkód, takie jak praca w różnych formach zapisu, które przy przekazywaniu do następnej osoby powodowały przesunięcia w tekście (np. zapis bez uwzględnienia spacji), albo grafiki w za niskiej rozdzielczości, które później całkowicie na nowo musiałem przygotować itd.
Całościowo poza jednym, z wyniku współpracy jestem zadowolony. Nie chcę wskazywać palcem, z jakiej jednej rzeczy nie jestem zadowolony, ostatecznie nie jestem też z tego jednego nieudanego wyniku zły, gdyż nie jest to coś bardzo ważnego - wydając swoją pierwszą książkę traktuję to jako lekcję, przy kolejnym wydaniu będzie to poprawione.
ZAROBEK
Jak już wspominałem: kwestia finansowa nie odgrywała roli, zależało mi tylko na pokryciu
kosztów. Zyski ze sprzedaży niemal w całości przeznaczam na dobre
cele. Trudno mi było oszacować ile sztuk sprzedam, więc przyjąłem ostrożną prognozę w której zakładałem, że książka koszty wydania zwróci po jednym kwartale sprzedaży.
Kiedy ruszyła przedsprzedaż, już po pierwszych trzech dniach sprzedałem ok. 100 sztuk (tego się nie spodziewałem) i krótki czas później koszty wydania w całości zostały pokryte! W tym miejscu jeszcze raz chciałem podziękować wszystkim osobom, które mi zaufały i "w ciemno" kupiły książkę - DZIĘKUJĘ. Oznacza to, że teraz każda kolejna sprzedana sztuka wspomoże potrzebującej osobie.
Jeśli tempo sprzedaży się utrzyma, już niedługo będę mógł ruszyć z dodrukowaniem. Przy drugim wydaniu poprawię wspomnianą wyżej rzecz oraz dopiszę 4-5 stron. Zawarta w książce treść jest czasowo uniwersalna, opisałem w niej jak postępuję w poszczególnych sytuacjach rynkowych (w trakcie hossy, w trackie bessy, w okresach korekt, na co przy inwestowaniu zwracam uwagę, na co przy tradingu, z jakich sztuczek psychologicznych korzystam aby ułatwić sobie pracę na giełdzie itd.), dodatkowe strony będą tylko krótkim dopełnieniem kilku rozdziałów.
AFILIACJA
Afiliacja to współdzielenie się zyskiem za polecenie książki - ktoś kliknie w Twój link i następnie jak ta osoba zakupi książkę, to dostaniesz od tego 10% ze sprzedaży.
Tym sposobem każda osoba otrzyma możliwość zarobienia na mojej książce.
Aby skorzystać z tej możliwości należy przejść do sklepu (
www.sklep.pamietnikgieldowy.pl), u góry strony po prawej nacisnąć "Afiliacja", zarejestrować się, poczekać na moją akceptację i po tym wygenerować link, który przy polecaniu będziesz udostępniał innym. Osoba, która do mojego sklepu wejdzie za pośrednictwem tego linku i następnie dokona zakupu przyczyni się do tego, że od tej kwoty otrzymasz 5%.
OPINIE CZYTELNIKÓW
Książka dopiero co rozesłana została do czytelników i już pierwsze osoby przesłały mi wiadomość z opiniami - wszystkie były bardzo pozytywne, co mnie mocno cieszy. Dla ułatwienia decyzji przyszłym czytelnikom gorąco zachęcam do dzielenia się nimi publicznie, na forach dyskusyjnych, w grupach na fb, znajomym itd. Również z pozostawionej opinii na
lubimyczytać.pl będę się bardzo cieszył.
REASUMUJĄC
Wydanie własnej książki całkowicie samodzielnie to spory kawałek pracy i nie dla każdej osoby taka droga będzie odpowiednia. Moją książkę w pierwszej linii kupili czytelnicy bloga, gdyż kampanii marketingowej żadnej nie przeprowadzałem, nawet listy mailingowej nie miałem, a to, jak się później dowiedziałem, jest podstawą przy tego rodzaju działalności. Oznacza to, że docierałem głównie do wcześniej zbudowanej społeczności, co wyniki sprzedaży jeszcze bardziej mnie pozytywnie zadziwiają.
Rozpisując sobie dalszą obsługę zamówień, planowałem z początku zrobić wszystko samemu (podpisać, zapakować i rozesłać), ale liczba sprzedanych egzemplarzy była tak duża, że nie byłbym w stanie tego samemu ogarnąć. Dlatego chciałbym jeszcze na końcu podziękować osobom, które mi w tym pomogły - Weronika, Klaudia i Patrik: DZIĘKUJĘ. Również tacie za dyspozycję dużego samochodu i dostarczenie książek do poczty bardzo dziękuję.
Dla osób, które jeszcze nie kupiły książki: do końca marca, czyli jeszcze przez kilka dni zakupione egzemplarze będą z moim autografem. Później obsługę zamówień przejmie ktoś inny i nie będę już mógł podpisywać kolejnych. Dla wglądu do spisu treści oraz przeczytania darmowego fragmentu książki zachęcam do zapisu na newsletter: