Giełda na poniedziałkowej sesji zaczerwieniła się na ciemno-czerwono i wielu inwestorów wysłało do mnie wiadomości czy w związku z tym podejmuję jakieś działania. Dlatego dzisiaj w wpisie krótko o tym jak postępuję kiedy rynek "odbiera mi to co wcześniej dał".
Sam fakt, że w takim okresie dostaję więcej wiadomości raczej świadczy o tym, że część inwestorów działa bez planu. Przy tym moje działania na rynku nie powinny też być wyznacznikiem wykorzystywanym do "kopiowania" moich poczynań giełdowych i mam nadzieję, że pytania te nie dostaję po to by w oparciu o moją odpowiedź podejmować decyzje inwestycyjne. Handlowanie w oparciu o czyjeś zagrania zawsze jest błędne, gdyż strategia/ekspozycja na rynek/horyzont czasowy/sytuacja finansowa zawsze będzie różniła się od własnej. Jako prosty przykład: kiedy piszę, że "uczestniczę" w spadkach, tzn. że nie sprzedaję swoich akcji, to mimo iż w tym czasie moje akcje tracą na wartości, to jednocześnie zarabiam na "bundzie", który w takich sytuacjach ujemnie koreluje z akcjami - moja ekspocyzja na rynku jest szersza. Dodatkowo mój horyzont zaangażowania jest dłuższy niż większości osób, a to też oznacza, że mój cel może być inny, itd.
Panika jest odczuwalna, wystarczy rozejrzeć się po mediach, forach i grupach. Również na moim blogu można odczytać w różnych wpisach w komentarzach, jakie nastroje panują:
Dzielenie się swoim poglądem rynkowym oczywiście nie jest czymś negatywnym, wręcz przeciwnie - poznawanie różnych punktów spojrzenia może rozszerzyć własne poglądy. Ważne tylko aby nie dać się ponieść emocjom i zbyt pochopnie pod wpływem impulsu podejmować działania, a rosnąca obecnie panika może pokusić o przyłączenie do tłumu:
Panika jest odczuwalna, wystarczy rozejrzeć się po mediach, forach i grupach. Również na moim blogu można odczytać w różnych wpisach w komentarzach, jakie nastroje panują:
Dzielenie się swoim poglądem rynkowym oczywiście nie jest czymś negatywnym, wręcz przeciwnie - poznawanie różnych punktów spojrzenia może rozszerzyć własne poglądy. Ważne tylko aby nie dać się ponieść emocjom i zbyt pochopnie pod wpływem impulsu podejmować działania, a rosnąca obecnie panika może pokusić o przyłączenie do tłumu:
Kiedy rynek "panikuje" (o ile już przy ok. 4% spadkach możemy mówić o panice) ważne aby nie dać się ponieść emocjom i nie podejmować zbyt pochopnych decyzji. Kiedy jesteśmy inwestorami długoterminowymi, dzienna zmienność nie powinna nas w ogóle interesować. Cytując Warrena Buffetta: "patrz na rynkowe zmiany raczej jak na przyjaciela, a nie wroga - korzystaj z szaleństwa, ale nie bierz w nim udziału". W długim terminie "uczestnictwo w tym szaleństwie" nie przyczynia się do wygenerowania wyższych stóp zwrotu - okres zwiększonej zmienności to okres kiedy akcje przechodzą z "nerwowych rąk, do cierpliwych".
Jeśli z kolei jesteś inwestorem średnioterminowym, czyli takim, który inwestuje cyklicznie, starając się uczestniczyć w hossie, a w trakcie bessy po prostu stać z boku, to również w tym przypadku należy działać zgodnie z planem - ponownie, nie daj się ponieść emocjom. Plan ten powinien uwzględniać różne scenariusze rynkowe (powolne schodzenie w dół, paniczną wyprzedaż, dłużej utrzymujące się na jednym poziomie notowania itd.). Hossa nie kończy się jednorazowym zejściem o kilkadziesiąt procent i w momencie 10-15% spadków należy to traktować jak element korekty w trwającej hossie. Również inwestorzy cykliczni nie łapią idealnego szczytu/dołka i trochę miejsca na "oddychanie" trzeba zostawić. Jeśli ale spadki o te 10-15% powodują, że zaczynasz odczuwać "niepokój" to zmniejsz swoje zaangażowanie (odnosi się to również do strategii długoterminowych). Stres związany z zbyt dużymi nominalnymi wahaniami portfela nie jest tego warty i w takim przypadku zredukuj swoją pozycję do takiej wielkości, przy której tego stresu już nie będzie. Jeśli rynek po tym utrzyma podwyższoną zmienność, co może być oznaką trwającej bessy (bessa charakteryzuje się wyższą zmiennością) dopiero wtedy możesz zacząć myśleć o wyjściu z rynku oszczędzając sobie ten nieprzyjemny czas jaki w tym czasie panuje na giełdzie. Podkreślę, że idealnego szczytu hossy do wyjścia bardzo trudno "złapać" i po całkowitym wyjściu z rynku ponowne wejście również bardzo ciężko znaleźć. Oznacza to, że pewną tolerancję należy zachować i zaakceptować to, że zanim całkowicie zaksięgujemy wypracowane w hossie zyski, będziemy uczestniczyć w początkowej fazie bessy. Również ponowny powrót na rynek nastąpi albo w jeszcze trwającej bessie, albo już rozpoczętej (po wcześniejszych spadkach) hossie - jeszcze raz: idealnego poziomu zwrotnego bardzo trudno złapać.
Przechodząc do ostatniej kategorii handlu na giełdzie, czyli do tradingu. Oczywiście również i w takim przypadku należy działać zgodnie z planem. Moje pozycje krótkookresowe dostosowuję do tego co "obserwuje w danym momencie". Najwięcej traduje w ujęciu kilku tygodniowym i dopiero kiedy zobaczę, że rynek przez kilka dni kontynuuje swoje spadki dopiero wtedy podejmuję odpowiednie działania, staram się wykorzystywać "obecną sytuację". Dla osób, które handlują w krótszym ode mnie okresie czasowym (np. w ujęciu kilku dniowym), obowiązuje ta sama zasada, z tą różnicą, że decyzje podejmuje z większą częstotliwością, tzn. wchodzi i wychodzi częściej.
Komentując obecną sytuację: To nie wiadomości kształtują kursy na giełdzie, tylko kursy wiadomości. Kiedy rynek spada, można szybko wskazać "winnego" - brexit, wojna handlowa, koronawirus itd. Jednak "zagrożenia te" już długo są znane i takim rozumowaniem rynki już dawno powinny spadać. Giełda wycenia przyszłość. Czy wirus przyczyni się do wyników spółek w przyszłości tego nie wiem, ale wątpię aby on był głównym powodem spadków... stawiam na zwykłą zmienność - korekta ostatnich dobrych tygodni na zachodzie (który wyznacza kierunek, również pozostałym, w tym naszym rynkom).
Podsumowując: dla osób, które na troszkę dłuższy czas inwestują (piszę o rynku USA) nadal jest za wcześnie aby podejmować jakieś działania. Osoby z krótszym terminem handlowania (traderzy) powinni z kolei reagować na to co widzą teraz - jeśli handlują w ujęciu kilku dniowym to prawdopodobnie wczoraj na stopach wyszli z rynku, jeśli handlują w ujęciu kilku tygodniowym (tak jak ja) to dopiero utrzymująca się negatywna sytuacja w kolejnych dniach będzie sygnałem do reakcji. Spadek od szczytu indeksu S&P500 nawet nie przekroczył jeszcze 4%, a to oznacza że na obecny stan, do czynienia mamy z zwykłą zmiennością.
Sam wzrost zmienności może też być dobrą okazją do kupowania silnych spółek. Kiedy spadki utrzymują się przez dłuższy okres czasowy (kilka tygodni) to mamy świetną okazję do wyszukania takich spółek, które mimo negatywnego otoczenia trzymają się dobrze - wraz z powrotem do wzrostów, akcje te zazwyczaj są dużo mocniejsze od rynku. Punkt ten szczegółowo omawiam w swojej książce, ale również opisuję o tym jak postępuję kiedy spadki trwają dłużej. Jeszcze do 15 marca można kupić książkę oszczędzając 25% oraz zdobyć egzemplarz z moim autografem. Klikając na poniższe zdjęcie, przejdziesz do sklepu:
Jeśli chcesz zostać na bieżąco, to zachęcam również do zapisu do newslettera. Wraz z zapisem otrzymasz darmowy fragment książki - po podaniu maila na Twoją skrzynkę elektroniczną przyjdzie wiadomość w której należy kliknąć na link potwierdzając tym chęć zapisu, w kolejnym mailu prześlę Tobie darmowy fragment książki:
Komentując obecną sytuację: To nie wiadomości kształtują kursy na giełdzie, tylko kursy wiadomości. Kiedy rynek spada, można szybko wskazać "winnego" - brexit, wojna handlowa, koronawirus itd. Jednak "zagrożenia te" już długo są znane i takim rozumowaniem rynki już dawno powinny spadać. Giełda wycenia przyszłość. Czy wirus przyczyni się do wyników spółek w przyszłości tego nie wiem, ale wątpię aby on był głównym powodem spadków... stawiam na zwykłą zmienność - korekta ostatnich dobrych tygodni na zachodzie (który wyznacza kierunek, również pozostałym, w tym naszym rynkom).
Podsumowując: dla osób, które na troszkę dłuższy czas inwestują (piszę o rynku USA) nadal jest za wcześnie aby podejmować jakieś działania. Osoby z krótszym terminem handlowania (traderzy) powinni z kolei reagować na to co widzą teraz - jeśli handlują w ujęciu kilku dniowym to prawdopodobnie wczoraj na stopach wyszli z rynku, jeśli handlują w ujęciu kilku tygodniowym (tak jak ja) to dopiero utrzymująca się negatywna sytuacja w kolejnych dniach będzie sygnałem do reakcji. Spadek od szczytu indeksu S&P500 nawet nie przekroczył jeszcze 4%, a to oznacza że na obecny stan, do czynienia mamy z zwykłą zmiennością.
Sam wzrost zmienności może też być dobrą okazją do kupowania silnych spółek. Kiedy spadki utrzymują się przez dłuższy okres czasowy (kilka tygodni) to mamy świetną okazję do wyszukania takich spółek, które mimo negatywnego otoczenia trzymają się dobrze - wraz z powrotem do wzrostów, akcje te zazwyczaj są dużo mocniejsze od rynku. Punkt ten szczegółowo omawiam w swojej książce, ale również opisuję o tym jak postępuję kiedy spadki trwają dłużej. Jeszcze do 15 marca można kupić książkę oszczędzając 25% oraz zdobyć egzemplarz z moim autografem. Klikając na poniższe zdjęcie, przejdziesz do sklepu:
Jeśli chcesz zostać na bieżąco, to zachęcam również do zapisu do newslettera. Wraz z zapisem otrzymasz darmowy fragment książki - po podaniu maila na Twoją skrzynkę elektroniczną przyjdzie wiadomość w której należy kliknąć na link potwierdzając tym chęć zapisu, w kolejnym mailu prześlę Tobie darmowy fragment książki:
Bardzo ważny wpis. Dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńWiem, że nie powinno się kopiować, ale odkąd to robię zacząłem zarabiać :P
OdpowiedzUsuńHaha, ja też, ale sam jeszcze dywersyfikuje "o swoje spółki" ;P
OdpowiedzUsuńkiedy wysyłacie książki bo nie mam już czego czytać ?? ;)
OdpowiedzUsuńPo zakończeniu przedsprzedaży, premiera pierwszego kwietnia.
Usuń