Dzisiejszy wpis jest krótką zapowiedzią oraz uzupełnieniem jednego z tematów, które omawiam w książce - przedsprzedaż ustalona została na luty/marzec 2020.
Bardzo duża część inwestorów koncentruje się głównie na spółkach, które uznawane są za "niedowartościowane". Takie podejście zdaje się być słuszne, tym bardziej, że największy inwestor naszych czasów (Warren Buffett) swój majątek zawdzięcza głównie spółkom, które to właśnie w czasie jego zakupu były fundamentalnie "tanie".
Problem jaki dzisiaj ma (współczesny) inwestor to ten, że mierzy się z setkami tysięcy innych inwestorów, którzy w ten sam sposób próbują odnaleźć okazję inwestycyjną. Chwila moment, ale czy za czasów młodości Warrena Buffett było inaczej? No właśnie tak - było inaczej!
Dawniej dostęp do informacji był mocno utrudniony i dla zdobycia przewagi nad rynkiem trzeba było poświęcić na to sporo czasu. Internetu nie było, więc aby zdobyć np. wgląd do bilansu spółki, należało wybrać się do miejskich bibliotek, czyli do miast w których dana firma miała swoją siedzibę. Oczywiście można było również wysłać prośbę o przesłanie tych informacji listownie, jednak nie dość, że kosztowało to bardzo dużo czasu to dwa nie było gwarancji, że takowy list w ogóle trafi do odpowiedniego działu. Kiedy te opory zostały pokonane, pojawiał się kolejny - otrzymane w ten sposób informacje zawarte były na kilkuset stronach, a przypomnę komputerów do pomocy w przefiltrowaniu danych nie było. Jeśli już inwestor wszystkie progi przeszedł mogło się okazać, że przeanalizowana spółka nie nadaje się do inwestycji rozpoczynając zabawę od nowa.
Dzisiaj dzięki internetowi nasza praca stała się dużo prostsza, przez co też znalezienie niedowartościowanej spółki stało się dużo trudniejsze, gdyż teraz daną firmę nie analizują jednostki, a setki tysiące ludzi co oznacza, że aby odnaleźć niedowartościowaną firmę musimy coś zauważyć czego masy inwestorów przed nami nie zauważyło. Narzędzia wspomagające odbierają nam mnóstwo czasu i pracy - na załączonych zdjęciach tylko jedna z możliwości selekcji spółek, przy których dawniej inwestor dla takich danych potrzebował miesiące czasu pracy. Dzisiaj jeśli dana spółka jest niedowartościowana to nie dlatego, że nie została zauważona, a dlatego że są ku temu jakieś powody.
Oczywiście mimo tego znajdą się spółki, które niesłusznie notują na tak niskich poziomach, ale nadal nie jest to dla mnie argument do kupowania i pojawia się kolejny powód dlaczego nie interesuję się spółkami niedowartościowanymi, a jest to ten że swój status "niedowartościowanej" dana firma może utrzymywać przez bardzo długi okres czasu. Jako inwestor nie chcę czekać aż ona przez innych zostanie zauważona i ponownie wróci do wzrostów. Wolę od razu po moim zakupie zarabiać, a to oznacza, że siłą rzeczy nabywam te uznawane za "drogie".
Możliwe, że wśród niektórych inwestorów takie podejście może spotkać się z oporem, gdyż oni od wielu lat "polują" na spółki niedowartościowane i są tym sposobem w stanie generować dodatnie stopy zwrotu, ale szczerze wątpię aby wyniki jakie tą metodą oni osiągali były znacznie lepsze od tych rynkowych (wystarczy spojrzeć na notowania takich spółek). Dlatego też zachęcam do porównywania swoich wyników do benchmarku i w przypadku kiedy faktycznie osiągane wyniki są słabsze, pomyśleć czy nie warto odpuścić sobie pracę i nabyć fundusze ETF, które kopiują rynek.
Oczywiście "ślepe" kupowanie przewartościowanych (drogich) spółek też nie jest rozwiązaniem i nie każda spółka niedowartościowana (tania) jest zła - dokładniejsze kryteria doboru firm i co przy inwestycjach długoterminowych jest dla mnie ważne omawiam w swojej książce - premiera już za kilka miesięcy.
Zgadzam się 100%. Zarazem tłumaczy to dlaczego dzisiaj w oparciu o książki z dawniej trudniej tymi samymi metodami znaleźć tanie spółki. Trzeba się ciągle dostosowywać do zmieniających warunków.
OdpowiedzUsuńTroszkę kontrariańskie podejście - bardzo mi się ono podoba :)
OdpowiedzUsuń"O autorze
OdpowiedzUsuńCześć!
Nazywam się Daniel, giełdą zajmuję się od 2009 roku. "
Bardzo odważne podejście Panie Danielu.
10 lat doświadczenia. Prop-trader i inwestor instytucjonalny, portfolio manager - fundusz do kupienia na giełdzie. Ostatnie 10 lat to też okres spadków przekraczających 20% na indeksach, czyli kilkakrotnie okres trudniejszego i łatwiejszego czasu na giełdzie. Większość po pierwszych 3-5 latach kończy przygodę z giełdą...
UsuńGiełdą zajmuje się już troszkę dłużej, ale dopiero od 2009 mogę powiedzieć, że robię to "profesjonalnie".
OdpowiedzUsuńKontrowersyjny temat, fundamentalistom się może nie spodobać, ale taka racja. Skoro "wszyscy" w taki sposób inwestują, to trzeba grać na odwrót! Żywe ryby płyną pod prąd. Lubię takie spojrzenie i szczególnie cyt. "Dzisiaj jeśli dana spółka jest niedowartościowana to nie dlatego, że nie została zauważona, a dlatego że są ku temu jakieś powody" + "(...) nie chcę czekać aż ona przez innych zostanie zauważona i ponownie wróci do wzrostów. Wolę od razu po moim zakupie zarabiać".
OdpowiedzUsuńDlatego jednostki zarabiają, a masa dalej się dziwi dlaczego ich "niedowartościowane" akcje spadają. Świetny wpis, gratulacje :)
OdpowiedzUsuń