Ryzyko walutowe to pojęcie bardzo szerokie, które występuje nie tylko w inwestycjach rynkowych, ale również w działalnościach firm, które część swoich interesów prowadzą za granicą. Odpowiednie zarządzanie tym ryzykiem może znacząco wpłynąć na wyniki finansowe, trzeba ale potrafić rozróżniać spekulacje od zabezpieczeń przed niekorzystną zmianą kursu walutowego.
Spekulacja może przynieść dwustronne wyniki, tzn. można na niej stracić lub zarobić, z kolei hedging walutowy to inaczej rozliczenie transakcji w przyszłości po kursie z przeszłości. Oznacza to, że przy jej pomocy pozbywamy się ryzyka niekorzystnej zmiany kursu walutowego. Należy jednak pamiętać, że w świecie finansów inwestor za przyjmowanie ryzyka zostaje wynagradzany (im wyższe ryzyko akceptuje tym potencjalnie większe zyski może oczekiwać), innymi słowami przy hedgingu walutowym wyzbywa się również szansy na osiągnięcie pozytywnej (na korzyść inwestora) zmiany kursu walutowego.
Ostatnio dostaję troszkę więcej pytań czy nie zabezpieczam się przed dodatkowym ryzykiem walutowym w moich inwestycjach długoterminowych na rynkach zagranicznych, gdyż złotówka w stosunku do innych walut jest obecnie bardzo mocna, a to oznacza że na tych inwestycjach doświadczam obecnie niekorzystnej dla mnie zmiany kursu waluty. Dlatego też w dzisiejszym wpisie krótko omówię najbardziej opłacalny rodzaj (moim zdaniem) zabezpieczenia ryzyka walutowego.
Metod zabezpieczeń walutowych jest bardzo dużo. Najczęściej pojawiające się "propozycje" hedgingu walutowego to zabezpieczenie przy pomocy forex'u, opcji walutowych lub kontraktu terminowego. Niestety ale żadna z powyższych metod nie satysfakcjonuje moje oczekiwania...
Hedging w odróżnieniu do spekulacji ma być pozycją zabezpieczającą, co oznacza, że nie interesują mnie krótkoterminowe wahania kursowe tylko trend jednej waluty w stosunku do drugiej. Zabezpieczenie ryzyka walutowego musi więc uwzględniać długoterminowe oczekiwania co do przyszłego kursu. Jeśli przykładowo jestem zdania, że za 2 lata kurs USD w stosunku do PLN będzie znacząco niższy niż obecnie, warto jest zabezpieczyć się przed tą niekorzystną sytuacją i zapewnić sobie za te dwa lata możliwość wymiany USD na PLN po kursie aktualnym - jeśli posiadam aktywa notowane w dolarach najprościej jest zawarcie transakcji sprzedaży na USD/PLN.
Niestety ale przy dłuższych hedgach walutowych dochodzą dodatkowe koszty związane albo z punktami swapowymi albo rolowaniem pozycji. Nawet przy wyborze kontraktów z dłuższym terminem zapadalności (rzadsza konieczność rolowania) mamy szerszy spread pomiędzy ofertą kupną a sprzedaży w dniu otwarcia tego hedga. Do tego dochodzi jeszcze koszt związany z prowizją od kupna-sprzedaży danego instrumentu finansowego...
Oczywiście przy tak długich inwestycjach koszty te dla rachunku nie powinny znacząco wpłynąć na wynik finansowy, a mogą skutecznie uchronić inwestycje zagraniczne przed niekorzystnym kursem waluty w przyszłości. Jednak mimo wszystko uważam, że są one dodatkowym elementem ryzyka związanego z złą oceną przyszłej kondycji obu walut (tzn. zawarcie hedga na niekorzyść inwestora, gdyż przy hedgu eliminujemy ryzyko ale i tym samym szansy na dodatkowy "bonus" gdyby kursy walut rozwinęły się jednak na korzyść inwestora).
Dlatego uważam, że najlepszym sposobem zabezpieczenia ryzyka walutowego jest bezpośrednio wymiana u brokera wolnych środków na drugą walutę - keep it simple ;). Każdy dom maklerski oferujący dostęp do rynków zagranicznych powinien mieć taką opcję - koszt związany z wymianą to z reguły 0,19% wartości wymienianych środków i min. 49 PLN/11 EUR/11 USD/ 9 GBP. Przy tym najważniejsze, że ta opcja nie niesie ze sobą dodatkowych kosztów w formie punktów swapowych, rolowań i zbyt wysokiego spreadu pomiędzy ofertami kupna-sprzedaży jak różnych rodzajów instrumentów finansowych.
Taki rodzaj zabezpieczenia wymaga zaangażowania większej kwoty, aby wyrównać pozycje notowane w walucie zagranicznej. Oznacza to, że w taki sposób hedgujemy jeden do jednego (bez dźwigni, gdyż przy hedgu na np. kontraktach lewarujemy pozycję).
Odpowiadając teraz na pytania, które ostatnio wpadły do mojej skrzynki: czy ja zabezpieczam swoje ryzyko walutowe? Odpowiedź jest NIE - ponieważ przy hedgu pozbywam się jednocześnie możliwości osiągnięcia dodatkowego zysku wynikającego z pozytywnym dla mnie kursem walutowym. Kurs USD/PLN jest od ok 10 lat w trendzie wzrostowym, a regularne nabywanie akcji spółek zagranicznych doprowadza do tzw. uśrednionych kosztów, co w efekcie powinno pozytywnie wpłynąć na moją długookresową średnioroczną stopę zwrotu. Do tego dochodzi spadek maksymalnego obsunięcia portfela w okresie załamania rynkowego - przykład 2008 roku jako okres bessy dla akcji i zarazem silnego okresu dolara.
Hedging w odróżnieniu do spekulacji ma być pozycją zabezpieczającą, co oznacza, że nie interesują mnie krótkoterminowe wahania kursowe tylko trend jednej waluty w stosunku do drugiej. Zabezpieczenie ryzyka walutowego musi więc uwzględniać długoterminowe oczekiwania co do przyszłego kursu. Jeśli przykładowo jestem zdania, że za 2 lata kurs USD w stosunku do PLN będzie znacząco niższy niż obecnie, warto jest zabezpieczyć się przed tą niekorzystną sytuacją i zapewnić sobie za te dwa lata możliwość wymiany USD na PLN po kursie aktualnym - jeśli posiadam aktywa notowane w dolarach najprościej jest zawarcie transakcji sprzedaży na USD/PLN.
Niestety ale przy dłuższych hedgach walutowych dochodzą dodatkowe koszty związane albo z punktami swapowymi albo rolowaniem pozycji. Nawet przy wyborze kontraktów z dłuższym terminem zapadalności (rzadsza konieczność rolowania) mamy szerszy spread pomiędzy ofertą kupną a sprzedaży w dniu otwarcia tego hedga. Do tego dochodzi jeszcze koszt związany z prowizją od kupna-sprzedaży danego instrumentu finansowego...
Oczywiście przy tak długich inwestycjach koszty te dla rachunku nie powinny znacząco wpłynąć na wynik finansowy, a mogą skutecznie uchronić inwestycje zagraniczne przed niekorzystnym kursem waluty w przyszłości. Jednak mimo wszystko uważam, że są one dodatkowym elementem ryzyka związanego z złą oceną przyszłej kondycji obu walut (tzn. zawarcie hedga na niekorzyść inwestora, gdyż przy hedgu eliminujemy ryzyko ale i tym samym szansy na dodatkowy "bonus" gdyby kursy walut rozwinęły się jednak na korzyść inwestora).
Dlatego uważam, że najlepszym sposobem zabezpieczenia ryzyka walutowego jest bezpośrednio wymiana u brokera wolnych środków na drugą walutę - keep it simple ;). Każdy dom maklerski oferujący dostęp do rynków zagranicznych powinien mieć taką opcję - koszt związany z wymianą to z reguły 0,19% wartości wymienianych środków i min. 49 PLN/11 EUR/11 USD/ 9 GBP. Przy tym najważniejsze, że ta opcja nie niesie ze sobą dodatkowych kosztów w formie punktów swapowych, rolowań i zbyt wysokiego spreadu pomiędzy ofertami kupna-sprzedaży jak różnych rodzajów instrumentów finansowych.
Taki rodzaj zabezpieczenia wymaga zaangażowania większej kwoty, aby wyrównać pozycje notowane w walucie zagranicznej. Oznacza to, że w taki sposób hedgujemy jeden do jednego (bez dźwigni, gdyż przy hedgu na np. kontraktach lewarujemy pozycję).
Odpowiadając teraz na pytania, które ostatnio wpadły do mojej skrzynki: czy ja zabezpieczam swoje ryzyko walutowe? Odpowiedź jest NIE - ponieważ przy hedgu pozbywam się jednocześnie możliwości osiągnięcia dodatkowego zysku wynikającego z pozytywnym dla mnie kursem walutowym. Kurs USD/PLN jest od ok 10 lat w trendzie wzrostowym, a regularne nabywanie akcji spółek zagranicznych doprowadza do tzw. uśrednionych kosztów, co w efekcie powinno pozytywnie wpłynąć na moją długookresową średnioroczną stopę zwrotu. Do tego dochodzi spadek maksymalnego obsunięcia portfela w okresie załamania rynkowego - przykład 2008 roku jako okres bessy dla akcji i zarazem silnego okresu dolara.
Długo się zastanawiałem nad tym tematem, szukałem różne instrumenty do zabezpieczeń walutowych od ETFów aż po opcje i jakoś nigdy nie wpadłem na ten najprostszy i zarazem chyba najbardziej sensowny rodzaj rozwiązania - wymiana waluty u brokera, dzięki za ten wpis :)
OdpowiedzUsuńJa też na to nie wpadłem - keep it simple faktycznie chyba najlepszym rozwiązaniem! Dzięki!
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Sama teraz bardziej inwestuję poza ETFami bo po prostu ciężko jest teraz znaleźc jakąś dobrą dywidendę.
OdpowiedzUsuńJak to ciężko, chociażby tu na blogu są dobre spółki dywidendowe: http://at-trader.blogspot.com/p/portfel-inwestycyjny.html
UsuńZ ryzykiem bywa różnie, niektórzy bawią się w inwestycje bo lubią to ryzyko. Ciekawy temat.
OdpowiedzUsuńChyba nie ma obecnie większego ryzyka inwestycyjnego niż Bitcoin, choć niektórzy zdecydowali się zainwestować w nią swoje oszczędności. Ale jak to mówią, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana ;-)
UsuńŚwietny blog. Bardzo interesuję się tymi tematami. Na pewno będę tutaj częściej zaglądać. Super
OdpowiedzUsuńWitaj czasami trudno mi zrozumieć słowo pisane bez przykładu. Czyli np. kupujemy dany instrument zagraniczny np. w EUR za 1000 i również kupujemy 1000Euro waluty jako zabezpieczenie ryzyka związanego z tą transakcją?
OdpowiedzUsuńWitam - odwrotnie, sprzedajesz EUR. W akcji, która notuje w Euro zyskujesz dodatkowo jak Euro w stosunku do PLN wzrośnie, jeśli ale EUR spadnie na wartości to akcja w tej walucie po wymianie na PLN jest mniej warta. Gdy więc sprzedajesz EUR (short eur/pln) zyskujesz na spadającym kursie walutowym, co stratę walutową w akcji neutralizuje :)
Usuńnie bardzo rozumiem...przykład:
OdpowiedzUsuńwpłacam do brokera 100 000 zł, kupuje akcje amerykańskie notowane w dolarze za równowartość 90 000zł. W jaki sposób miałbym zahedgować pozycje w inny sposób niż wykorzystując te 10 000zł i na lewarze shortować USDPLN na równowartość tych akcji? Rozumiem, że można kupić opcje itp ale możesz pokazać na matematycznym przykładzie o co chodzi z tą wymianą u brokera i co to daje?
nie rozumiem w jaki sposób można sprzedać USD na koncie maklerskim nie wykorzystując instrumentów typu kontrakty itp. możesz opisać w jaki sposób można się zabezpieczyć w ten sposób?
OdpowiedzUsuńJa odpiszę - Twoją domową walutą jest PLN, mając spółki notowane w USD tracisz gdy USD w stosunku do PLN spadnie, czyli PLN wtedy rośnie. Aby więc zrównowarzyć dolarową zmienność akcji musisz drugą część portfela trzymać w PLN. Ponieważ jest to hedge 1:1 należy 50% trzymać w przeciwnej walucie w stosunku do kursu walutowego w jakim notują akcje zagraniczne. Takim sposobem niezależnie od kursu USD wartość akcji dolarowych warta będzie po kursie PLN w dniu hedgingu walutowego. Podkreślę, że przy takiej formie zabezpieczenia ryzyka walutowego należy połowę mieć w akcjach i połowę w walucie w stosunku do której chcesz zabezpieczyć swoje ryzyko walutowe (Jeśli chcesz w stosunku do EUR zabezpieczać portfel wymieniasz środki na EUR). Gotówkę w danej walucie też traktujesz jako pozycję. Jeśli chcesz, aż 90% zainwestować w akcje notowane w USD, to możesz max. 10% z tego zabezpieczyć. Aby zabezpieczyć całość trzeba lewarować 1 do 10.
Usuńnie bardzo widzę sens... co mi daje to, że połowa portfela jest w PLN (gotówka/polskie aktywa) skoro pozostała połowa jest nadal notowana w USD (np akcje amerykańskie), gdzie moją bazową walutą jest PLN. Przyjmijmy, że kupuje akcje amerykańskie notowane w USD za połowę portfela tj. 50 000 zł. Pozostała połowa (50 000 zł) w PLN w formie gotówki albo innego aktywa notowanego w PLN w żaden sposób nie neutralizuje mi przecież np utraty wartości USD wobec PLN (spadek USDPLN).
OdpowiedzUsuńJeśli wartość nominalna akcji amerykańskich się nie zmieni to jestem stratny dokładnie o tyle ile spadnie USDPLN o wartości 50 000 zł więc co daje to trzymanie portfela w dwóch walutach 1:1 ?
Posiadając portfel 50k w PLN i 50k w USD, spadek na jednym powoduje wzrost w stosunku do tej waluty na drugim. Pozycje USD jak spadną na wartości do PLN, to zarazem wzrost wartości w PLN do USD. Akcje amerykańskie są wtedy mniej warte w PLN, ale zarazem polskie więcej warte w USD.
OdpowiedzUsuńno dobrze ale co mi po tym, że mamy wzrost wartości PLN w stosunku do USD kiedy moją walutą bazową jest właśnie PLN i dla mnie ta część portfela 50k w PLN nie jest więcej warta tylko dlatego, że USDPLN spadł i w żaden sposób nie równoważy mi to spadku wartości drugiej części portfela tj. 50k w USD (przy założeniu nominalnej niezmienności ceny aktywów).
UsuńMyślę, że pytanie odnosi się do bezpośredniego zabezpieczenia: w takim przypadku najlepszym rozwiązaniem będzie nabycie pozycji na kontrakcie, gdyż w stosunku do np. opcji, albo forex rozwiązanie to jest tańsze, jeśli ale naliczany swap będzie dodatni warto sięgnąć do forex.
UsuńOgólnie trzymanie części portfela w innej walucie jest swego rodzaju hedgingiem, gdyż wartość waluty liczymy zawsze w stosunku do drugiej - ale można to też spostrzegać jak dywersyfikację.
no więc wykorzystanie połowy portfela do inwestycji w aktywna notowane w innych walutach niż nasz bazowy PLN i pozostawienie reszty w PLN nie nazywajmy zabezpieczeniem czy hedgingiem. To tak jakby wzięcie 2x mniejszego kredytu tworzyło zabezpieczenie ryzyka kredytowego, kredytu który wzięliśmy. Po prostu mamy 2x mniejszą ekspozycję na ryzyko jak i potencjalny zysk, to wszystko. Ta połowa w PLN (waluta bazowa) nie niweluje nam ryzyka utraty wartości walut w których te aktywa są notowane. Nie rozumiem logiki w opisie "najlepszego sposobu zabezpieczenia ryzyka walutowego" autora dlatego prosiłem o przykład matematyczny na liczbach
UsuńŻyczę wszystkiego dobrego w nadchodzącym nowym roku :)
Wymieniając środki na inną walutę, to tak jak zawarcie long w tej walucie. Jest to swego rodzaju hedge, gdyż również w hedgu otwierasz dany kierunek. Chodzi o trendy w stosunku do drugiej waluty. Wartość złotówkowa rośnie, a dolarowa spada - wymieniając wolne środki na PLN masz zrównoważony portfel (w walucie), a to też jest hedge ;)
Usuń"Wartość złotówkowa rośnie"
Usuńdo czego ? skoro moją walutą bazową jest PLN, wartość złotowa w ogóle się nie zmienia.
"wymieniając wolne środki na PLN"
cały czas piszę, że naszą walutą bazową jest PLN wiec w czym są Twoje środki jak masz je wymienić na PLN. Możesz podać przykład na liczbach ?
"Posiadając portfel 50k w PLN i 50k w USD, spadek na jednym powoduje wzrost w stosunku do tej waluty na drugim. Pozycje USD jak spadną na wartości do PLN, to zarazem wzrost wartości w PLN do USD. Akcje amerykańskie są wtedy mniej warte w PLN, ale zarazem polskie więcej warte w USD"
UsuńNapiszę jeszcze raz żeby to uzmysłowić...co mi to daje, że połowa portfela w PLN zyskuje w stosunku do dolara skoro dla mnie walutą bazową w której wydaje te zarobione pieniądze jest PLN.
Wynik per saldo na rachunku jest identyczny bez względu na to czy mam te 50k w PLN czy ich nie mam wiec gdzie tu zabezpieczenie?
Przemek: musisz wartość złotówkową traktować jak pozycję ;)
UsuńGotówka też jest pozycją! Wymieniając ją na inną walutę hedgujesz ją w stosunku do tej waluty ;) Pozdr i dobrego 2020 roku :)
UsuńAutor wróci z urlopu to odpisze :)
OdpowiedzUsuńPanowie, chodzi o prosty przykład:
OdpowiedzUsuńchleb kosztuje 3 PLN, a mamy 60k PLN oszczędności (stać nas na 20k chlebów). Przelewamy wszystko do brokera i za 30k PLN otwieramy pozycję nominowaną w USD (przy kursie 1USD=4PLN), a drugą połowę trzymamy w PLN. USD jedzie w dół z 4 PLN do 2 PLN. Przestaje nam się podobać "giełdowanie" i sprzedajemy pozycję nominowaną w USD z której otrzymujemy tylko połowę zainwestowanych PLN. Kończymy z brokerem i zostajemy z 45k PLN mimo, że jego wartość do USD wzrosła dwukrotnie. Co z tego, skoro teraz stać nas już tylko na 15k chlebów.
To co opisujecie sprawdziłoby się gdybyśmy po spadku kursu USD, chcieli dokupić tych samych pozycji. Wtedy, owszem kupimy ich więcej, bo PLN będzie silniejszy. Problem w tym, że możemy tego po prostu nie chcieć np. ze względu na zmianę potencjału do wzrostów itp. Rozwiązaniem może być szukanie innej pozycji w USD i odbicie się w przyszłości, gdy kurs USD/PLN wzrośnie. Ewentualnie kupowanie USD przy korzystnym kursie i wydawanie ich na zakup pozycji, gdy kurs znacznie skoczy w górę, lub całkowite sprzedanie USD po jakimś czasie.
Chyba, że coś źle rozumuję, ale Przemkowi chodzi o zabezpieczenie pozycji w tym samym czasie, tzn., gdy chcę zamknąć wszystko, wychodzę na 0.
Świetny wpis, czekałem aż w końcu dodasz coś o inwestycji walutowych :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad zainwestowaniem w bitocina. Myślicie, że to dobry pomysł? Jakie jest ryzyko?
OdpowiedzUsuńRyzyko zmienności
Usuń